Druga krucjata nie zakończyła się
sukcesem, jak pierwsza i nie miała takiego rozmachu, jak trzecia.
Nie obrosła też w legendy, a jej uczestników nie opromieniła
chwałą ani nie uczyniła bogatymi. Spowodowała więcej szkód dla
chrześcijańskiego świata niż przyniosła pożytku. Dlatego
kronikarze nie poświecili jej zbyt wiele miejsca, wstydliwie
zamiatając pod dywan historii. Byłem więc zdumiony, kiedy
zobaczyłem na półce księgarni dość opasłą książkę
Jonathana Phillipsa, pt. „Druga krucjata”, z intrygującym
podtytułem „Rozszerzanie granic chrześcijaństwa”.
Tajemnica podtytułu wyjaśniała się
już we wstępie do tej monumentalnej monografii. Phillips zalicza do
drugiej krucjaty nie tylko wyprawę Henryka VII i Konrada III do
Lewantu (z lizbońskim epizodem Anglonormanów) w celu odbicia
opanowanej przez Nur ad-Dina Edessy, ale także krucjatę bałtycką
i krucjatę iberyjską. Wszystkie te kampanie autor podciąga pod II
krucjatę, gdyż wszystkie uzyskały prawa i przywileje wynikające
bezpośrednio z bulli papieskiej „Quantum praedecessores” papieża
Eugeniusza III. Oczywiście poszerzenie obszaru zainteresowań o te
dwie kampanie, ma znaczący wpływ na objętość tekstu.
Początkowe rozdziały nie nastrajają
optymistycznie. Rozwlekły, drobiazgowy, zagmatwany styl autora, w
połączeniu z zaciemniającą obraz manierą streszczania materiału,
który ma być omawiany szerzej w kolejnych rozdziałach książki,
wprowadza spory zamęt i utrudnia lekturę. Na szczęście z każdym
kolejnym rozdziałem jest coraz lepiej, i wraz z przejściem do
właściwego tematu, jakim są przygotowania do krucjaty i sam jej
przebieg, styl autora staje się jasny i klarowny.
Jednym z najmocniejszych punktów
dzieła Phillipsa jest wnikliwy, obszerny i wręcz fascynujący obraz
przygotowań do krucjaty prowadzony przez cały chrześcijański
Zachód, ze szczególnym uwzględnieniem najbardziej niezwykłej
postać tamtych czasów, opata klasztoru cystersów, Bernarda z
Clairvaux. Ten kontrowersyjny duchowny, poczynając od zjazdu
możnowładców i duchowieństwa w Vezelay (będącego tym dla
drugiej krucjaty, czym dla pierwszej było sobór w Clermont) aż do
jej wyruszenia, przemierzył ogromne połacie zachodniej Europy,
namawiając rycerstwo i ludzi pośledniejszych stanów do wzięcia
krzyża. Pieczołowitość i skrupulatność autora w dochodzeniu
przyczyn i motywów przyłączenia się do krucjaty zarówno
najważniejszych uczestników wyprawy, jak i prostych ludzi,
zasługują na największy szacunek.
Podobnie zachwyca przytłaczająca
ilość faktów dotycząca logistyki wyprawy, sposobów i źródeł
jej finansowania, a także pochodzenia jej uczestników. W dążeniu
do prawdy autor nie ogranicza się wyłącznie do czerpania ze źródeł
historycznych, ale chętnie sięga po dzieła literackie, i to
zarówno pisarzy chrześcijańskich jak i muzułmańskich.
W kwestii samej krucjaty w Outremer nie
dowiadujemy się niczego, czego nie wiedzielibyśmy do tej pory, z
jednym wszakże wyjątkiem. Większość historyków, a przynajmniej
tych, z którymi poglądami miałem okazje się zapoznać, uważała
poniechanie ataku na Aleppo i Szajzar oraz skierowanie potencjału
krucjaty na Damaszek, za ogromny, granicząc wręczy z głupotą
błąd, który w konsekwencji doprowadził do porażki krucjaty.
Phillips staje po stronie mniejszości, która uważała ten manewr
za uzasadniony w perspektywie potencjalnego sojuszu Nur ad-Dina z
Unurem, mogącego położyć kres całemu Outremer. Choć nie jest to
idea nowa, to w jego wykonaniu bardzo przekonywująca.
Duży plus należy się też autorowi
za wnikliwe przedstawienie pierwszych akcji chrystianizacji Słowian
oraz za opis krucjaty iberyjskiej, której zwycięstwa militarne,
takie jak zajęcie Lizbony i Tortosy, były jedynymi trwałymi
zdobyczami II krucjaty.
Interesują mnie takie tematy i ogólnie okres średniowiecza, więc może kiedyś, jeżeli zobaczę ją w księgarni lub bibliotece to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://chcecosznaczyc.blogspot.com/