Przemierzając przepaściste otchłanie
internetu natrafiłem na forumową dyskusję, w której wykształceni
(bądź kształcący się jeszcze), wrażliwi, zamożni, młodzi
ludzie z dobrych domów, zasuwali grypserą z łatwością starej
recydywy. Z ciekawości prześledziłem wątek i szybko natrafiłem na
krynicę owej wiedzy, książkę Andrzeja Stasiuka, „Mury Hebronu”.
Fabuła powieści jest niezwykle
prosta, wydaje się być wręcz kompilacją dwóch znanych utworów:
łotrzykowskiej powieści o tematyce więziennej „Co jest za tym
murem” Jacka Stwora i filmu „Nie zaznasz spokoju” w reżyserii
Mieczysława Waśkowskiego. Świat git-ludzi, dla większości z nas
egzotyczny i zupełnie nieznany, w powieści Stasiuka ożywa z
niezwykłą intensywnością, dzięki zastosowaniu więziennej
grypsery, jako artystycznego środka wyrazu. Ponadto autor, z
właściwą sobie brawurą, wprowadza do powieści odważne wątki
seksualne rozgrywające się zarówno pod więzienną celą, jak i
poza nią, co wyraźnie odróżnia tę prozę od wcześniejszych
rodzimych produkcji poruszających tematykę więzienną. Owa
wstrzemięźliwość twórców w tym aspekcie nie wynikała
bynajmniej z obyczajowej pruderii, ale była konsekwencją najpierw
czujnej, komunistycznej cenzury, a później autocenzury.
Fabuła jest tu sprawą drugorzędną,
gdyż stanowi tylko tło dla głębszych, antropologicznych,
socjologicznych i psychologicznych rozważań. Stasiuk patrzy na
otaczający nas świat, na rządzące nim zasady i obowiązujące
kryteria wartości z perspektywy grypsującego recydywisty. To, co
widzi, jest lustrzanym odbiciem naszej moralnej i etycznej
rzeczywistości. Jest to świat wartości na opak, w którym uczciwi
ludzie są frajerami, a bandyci, kurwy i złodzieje, cwaniakami.
Frajer jest przydatny o tyle, o ile cwaniak może go wykorzystać i
okraść. Cwaniak nie hańbi się uczciwą pracą, gdyż ta jest dla
frajerów. Złodziej uczy się tych zasad od dzieciństwa, a jego
uniwersytetem często bywa zakład poprawczy.
Oczywiście zdecydowana większość z
nas nie ma zielonego pojęcia o swej podrzędnej roli i gardzi
złodziejami. Od najwcześniejszych lat gnębi ich przy pomocy
represyjnego aparatu sprawiedliwości, pomiata nimi, kiedy meneleją,
a na koniec wyrzuca poza nawias społeczeństwa. Cwaniakowanie ma też
swoją cenę, a jest nią więzienie. Pewne, nieuchronne,
długoletnie, wpisane w przeznaczenie złodzieja. Kto nie jest na nie
gotów, nie jest prawdziwym cwaniakiem.
Więzienie jest miejscem, w którym
następuje zamiana ról. Trafiają do niego zarówno cwaniaki jak i
frajerzy (zdarza się, że pod jedną celą siedzi morderca i
małolat, który buchnął komuś rower). Dotychczasowy parasol
ochronny rozpięty nad frajerami na wolności przez aparat
bezpieczeństwa znika i frajer zostaje skazany na łaskę i niełasce
złodziei. Jeśli ma charakter i trochę szczęścia, przetrwa. Jeśli
nie, w ekstremalnych przypadkach, zcwelony i zeszmacony, stanie się
wrakiem ludzkiej egzystencji.
Stasiuk wprowadza do tego świata
odrobinę, niepotrzebnego moim zdaniem, patosu i heroizmu. Mimo to
główne przesłanie jest czytelne: recydywiści, prawdziwi ludzie -
jak o sobie mówią, nie podlegają resocjalizacji, ba, gardzą
nawet tymi, którzy żałują popełnionych grzechów i obiecują
sobie poprawę. Prawdziwy człowiek kradnie, napada, oszukuje,
zabija, a kiedy przyjdzie pora, płaci za to więzieniem, zaś wyrok
ma być adekwatny do popełnionej przez niego zbrodni (pod celą nie pyta się współwięźnia, ile lat dostał, ale z jakiego paragrafu go zamknęli). Dla niego jest
to naturalna kolej rzeczy, na którą się godzi i którą akceptuje
(niezwykle sugestywnie oddaje to Jean Genet w swoim słynnym eseju
„Dziecko przestępca”). Jest na to przygotowywany i kiedy trafia
za kraty, nie rozpacza, nie histeryzuje, tylko dostosowuje się i
układa sobie życie wedle panujących pod celą zasad. Jak mogłoby
być inaczej, skoro niektórzy z nich spędzają pod celą większość
swojego życia? Wiezienie jest dla nich czymś więcej niż domem,
którego czasem nigdy nie mieli.
Książka Stasiuka powinna być lekturą
obowiązkową w starszych klasach gimnazjum lub w pierwszych klasach
liceum. Nie mam złudzeń, że ktoś pod jej wpływem zmieni swoje
postępowanie, ale niech może chociaż zada sobie pytanie, czy aby
na pewno jest odpowiednio przygotowany na spotkanie z ludźmi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz