Książkę tę czytałem z perspektywy prac nad komiksem o zakonie krzyżackim i jeśli pod tym kątem miałbym ją oceniać, to jej przydatność przy pracy nad scenariuszem jest niewielka.
Autor koncentruje się w niej głównie
na przekazach literackich, takich jak: traktaty, średniowieczne
romanse, poematy epickie, chansons de geste czy libri
memoriales. Dominuje tu analiza świata fikcji literackiej, zaś
udokumentowane fakty historyczne pozostają w cieniu, czasem
całkowicie niknąc z pola widzenia. Nie ma to dla mnie większego
znaczenia, kiedy rzecz dotyczy czasów karoliańskich czy okresu
następującego tuż po nich, gdyż są one poza zakresem moich
bezpośrednich zainteresowań (takie odmienne spojrzenie na narodziny
rycerstwa, jest nawet interesujące i inspirujące). Jednakże, kiedy
autor omawia tak ważne dla mnie aspekty, jak zaangażowanie
rycerstwa w krucjaty, już po kilkudziesięciu stronach okazuje się,
że ma on w tej materii niewiele do powiedzenia (ba, zdarzają mu się
wpadki, jak choćby pomylenie Edessy z Odessą). W najważniejszym z
mojego punktu widzenia rozdziale, pt.: „Rycerstwo a kościół i
idea krucjatowa”, więcej wprowadza rozważań o Rycerzach
Okrągłego Stołu i Świętym Grallu, niż o faktycznych korelacjach
tych dwóch najważniejszych stanów średniowiecznej Europy i ich
stosunku do wypraw krzyżowych.
Jedynym istotnym wątkiem „Rycerstwa”
w kontekście krucjat, jest zwrócenie uwagi, że: „koncepcja
krucjat umieszczona została w strukturze rycerskiej aktywności o
quasi-rytualnym znaczeniu”. Idea ta wypływa wprost z „Księgi
zakonu rycerskiego” Rajmunda Llull oraz, może nawet w większym
stopniu, późniejszej „Księgi rycerstwa” Gotfryda de Chanry, i
została tylko zaadoptowana na potrzeby ruchu krucjatowego. Według
niej ostatecznym celem prawdziwego rycerza (soulverein preux),
to znaczy takiego, który doskonali się przez cały czas i wciąż
odnosi kolejne, coraz ważniejsze zwycięstwa, jest wyprawa do obcych
krain w poszukiwaniu możliwości zdobywania nowych doświadczeń i
doskonalenia się w sztuce wojennej.
Jest oczywiste, że warunek ten
doskonale spełniały krucjaty.
Nie jest to idea nowa, ale podstawowym
atrybutem „Rycerstwa” jest mocne jej zaakcentowanie i wysunięcie
na plan pierwszy, przed wszystkie inne przyczyny motywujące
jedenastowiecznych rycerzy do wzięcia krzyża.
Bogactwo przytaczanych źródeł
literackich, które jest niewątpliwie zaletą tej książki, czasem
staje się takeż jej wadą. Keen ma skłonność do zawiłego,
pełnego naukowych terminów stylu (czasem na jednej stronie
sąsiadują wyrazy z łaciny, niemieckiego i francuskiego) oraz do
wielostronicowych, niewiele wnoszących do tematu, semantycznych
dywagacji. Autor nie zachowuje też chronologii wykładu
przemieszczając się beztrosko po odległych czasowo i geograficznie
wydarzeniach w różnych zakątkach Europy. Jeśli dodać do tego
irytujący, belfrowski nawyk częstego zwracania się bezpośrednio
do czytelnika, lektura „Rycerstwa” nie należy do przyjemnych.
Oczywiście nie można wykluczyć, że
książka jest skierowana do węższego kręgu odbiorców, niż się
to na pierwszy rzut oka wydaje. Może być więc i tak, że dzięki
zastosowanym zabiegom jest ona dla czytelnika lepiej zorientowanego w
literaturze średniowiecza klarowniejsza i bogatsza w treści.
Jednak, „przypuszczam, że wątpię”,
jak pisywał Wiech.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz