Przepiękna książka! Polecam
wszystkim, bez względu na wiek, zainteresowania czy profesję.
Autor w formie listu skierowanego do
młodego pisarza wygłasza esej, będący serią wykładów o
literaturze. Najpierw autorytatywnie i niezwykle sugestywnie ustala,
czym jest powołanie pisarskie, jaka jest jego rola w życiu pisarza,
jakich poświęceń musi on dokonać, aby stać się godzien służyć
swemu kapryśnemu i apodyktycznemu powołaniu. Następnie krok po
kroku wprowadza adepta w niezwykły świat iluzji, uczy go jakimi
środkami i w jaki sposób konstruować jej skomplikowaną strukturę
i jak ustrzec się przed czyhającymi na niego pułapkami. Pokazuje,
jakiej warsztatowej magii trzeba użyć, aby tę iluzję ożywić,
nadać jej pozory realności, do jakich kuglarskich sztuczek się
uciekać, aby fikcja stała się dla czytelnika wiarygodniejsza, niż
otaczająca go namacalna rzeczywistość.
Ale wbrew tytułowi, nie jest to
książka wyłącznie dla początkujących pisarzy. Llosa czasem
wychodzi daleko poza wskazówki i rady warsztatowe, i poddaje dzieła
mistrzów światowej literatury ścisłej, drobiazgowej analizie.
Autor w dużej mierze odwołuje się do, nieco obecnie zepchniętej
na dalszy plan, literatury iberoamerykańskiej, ale w jego książce
nie brak też nawiązań do literatury europejskiej i amerykańskiej.
Jest to więc też książka dla wszystkich osób parających się
krytyką literacką oraz licznej armii recenzentów, w której stary
mistrz pokazuje, jak uprawiać krytykę nie powtarzając w kółko
oklepanych formułek, wyświechtanych kalek językowych i zatęchłych
myślowych szablonów. Uczy, jak odróżnić książki wybitne od
przeciętnych, jak rozpoznać talent geniusza i jak demaskować jego
epigonów.
I wreszcie, jest to książka dla
zwykłych czytelników, gdyż ukazuje duszę wielkiego pisarza. Jest
to dzieło w dużej mierze autobiograficzne, prezentujące z pasją
jego subiektywną wizję oraz ocenę literatury. Poglądy
przedstawiane przez autora wypływają z jego osobistych doświadczeń,
co odróżnia tę książkę od innej o podobnej tematyce, a
napisanej przez Jana Parandowskiego. Mowa oczywiście o „Alchemii
słowa”, genialnej pozycji ukazującej proces twórczy (i
towarzyszące mu okoliczności) na przykładzie polskich i światowych
tytanów pióra (także i tę książkę polecam Waszej uwadze, gdyż
obie pozycje wspaniale się wzajemnie uzupełniają).
Llosa na wstępie swojego małego
arcydzieła wyraźnie zaznacza, że nie jest to podręcznik sztuki
literackiej (tej według niego, każdy pisarz musi nauczyć się sam)
lecz esej mówiący o tym, „jak rodzi się i powstaje powieść”.
Kończąc wykład każe czytelnikowi zapomnieć o wszelkich
wskazówkach i skupić się na pisaniu. Oczywiście, to czysta
kurtuazja, przewrotność, oko puszczone przez geniusza do całej
rzeszy nieopierzonych adeptów pióra.
Osobiście uważam, że każdy
początkujący literat powinien sobie ten esej przyswoić tak, jak
zwykło się przyswajać wykłady. Przeczytać kilka razy, starać
się zrozumieć, a jak się czegoś nie ogarnia, po prostu wykuć to
na blachę. Prędzej czy później na pewno się przyda.
Faktycznie, lektura warta polecenia!
OdpowiedzUsuń